czy myslala Pani o...? 2006-09-18 09:58:26
juz po wizycie u Pani profesor...
trombofilii nie stwierdzono wyniki badan negatywne, rozmawialysmy dluzsza chwilke, sytuacja nie wyglada za ciekawie, wiecej badan oprocz planowanej w przyszlym roku bipsji endometrium nie mozna wykonac , tak na prawde wszystko jest wiadome: nosicielstwo wady genetycznej na co nikt i nic nie ma wplywu juz na "dzien dobry" umniejsza szanse, do tego szyjka po dwoch porodach pozostawia wiele do zyczenia, szef elektywny bedzie zakladany juz w 14 tygodniu i zostaje czekanie, oczywiscie progesteron z zewnatrz jest konieczny, leki p-skurczowe i podtrzymujace ciaze bezdyskusyjnie, konczac wizyte Pani profesor zapytala wprost dajac duzo do zrozumienia "Czy myslala Pani o adopcji...?"
coz, jak moglam nie myslec w mojej sytuacji ??? w przyszlym roku w lipcu jade do sanatorium, jesienia podejmujemy ostatnia probe, boje sie o tym myslec, boje sie marzyc, moze to okrutne ale nie wierze ze tym razem bedzie wszystko dobrze, ale zrobie co w mojej mocy i bede czekala ,bo coz innego mi pozostaje? mam pozytywne fluidy i kciuki trzymane przez osoby mi przychylne nie tylko z Polski, bede silna wasza sila, wasza wiara waszym cieplem i dobrym slowem, za wszystko bardzo wam dziekuje, bez was byloby trudniej, znacznie trudniej...
tak sobie mysle, moze moje dziecko, ktore mam wychowac, poprowadzic przez zycie, przez pomylke sie urodzi w innym miescie, w innym szpitalu, przeciez pomylki sie zdarzaja..
kochana kruszynko, jesli dane mi bedzie Cie szukac, przetrzasne caly swiat by Cie odnalezc, i z duma bede sie nazywala Twoja matka...ucze sie miec dla Ciebie taki ogrom uczuc jakim darzylam Twoje rodzenstwo, prosze zaufaj mi, uwierz ze bede dla Ciebie najwspanialsza mama na swiecie, dojrzewam do tego i nikomu nie pozwole Cie skrzywdzic...